wtorek, 28 maja 2013

Upadły anioł cz.I

Bardzo stare i mam do tego sentyment więc nie poprawiam ;)

CZĘŚĆ 1

A tak się wszystko zaczęło...

Upadłem, nie tak jak upadają zwykli ludzie. Zepchnięto mnie z nieba. No cóż, Bóg nie mógł nic zrobić prócz smutnej miny. najbardziej martwił się, gdy płakałem. Więc teraz staram się płakać tylko w ukryciu, żeby nie widział. Wiem, że mówiono wam, że Bóg wszystko widzi. I niech tak zostanie. Ja byłem Jego ulubieńcem i znam pewne sztuczki...
Pamiętam jak przyłapał mnie kiedyś, bardzo się złościł, ale wystarczył jeden mój uśmiech i wszystko było po staremu. Od tej pory musiałem bardzo uważać. Pamiętam, to był ciepły i słoneczny dzień.
Znalazłem się na ziemi przez przypadek, chociaż podobno nie ma takowych. Zawistni kochani bracia. Nie mogli znieść tego, że Bóg tak bardzo we wszystkim mnie faworyzował. Ja wiem, że jestem słaby jak nikt... Z nich wszystkich ja byłem najsłabszy. Nikt nie zauważał tego, że ja mam najwięcej pracy, a oni dobrze się bawili. Ja nigdy nie miałem czasu na zabawę. Zawsze znalazł dla mnie jakieś zajęcie, ale byłem szczęśliwy. Kochałem Boga i pracę. Zresztą kocham nadal. Byłem dziwakiem. Nie potrafiłem się bawić tak wszyscy zgodnie twierdzili. A ja nie wiem czy potrafiłem się bawić czy też nie, bo nigdy nawet nie miałem okazji spróbować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz