niedziela, 27 stycznia 2013

Stworzyłeś tak piękny świat…

Boże stworzyłeś tak piękny świat. Mało kto to zauważa. Biegnący człowiek mija się z szeptem wiatru. Nie słyszy jak szumi drzewo. Piękno przyrody otacza mnie każdego dnia. Przypatrz się liściom, zachwyć się ich kolorem, pokochaj strukturę. Zakochaj się w kwiatkach, tak piękne są, że dech zapiera, zaskakują swym zapachem.
Popatrz na mrówki, biegają jak oszalałe, pracują na Jego chwałę. Ptaki wzbijają się w niebo, by dotknąć niebiańskiej wspaniałości. Ty ustalasz ich początek i koniec.
A najpiękniejszym uczyniłeś człowieka. Może jakby miał mniej rozumu czułby się pięknie i beztrosko jak cząstka wszechświata.

Święta Marta patronka pracoholików

To przeczytane zdanie bardzo utkwiło mi w sercu. Patronka ludzi zabieganych. Tyle spraw na głowie, aż ona pęka czasami, i te pędzące minuty, godziny, dni… To wszystko mija w nieubłaganym tempie. Właśnie mija… Nie jesteśmy w stanie zrobić nic z naszą przeszłością. Możemy się jedynie zastanowić nad tym czy to wszystko co robimy ma sens. Czy w tym wszystkim jest On – Bóg, Jezus Chrystus. Dla mnie chrześcijanina, jeżeli nie ma Go w tym co robię, to wszystko jest jak „pył znikomy” czy też „dom budowany na piasku”.
„Marto, Marto, tak niewiele potrzeba…”
Właśnie ta prawda sprowadza mnie do parteru. Ta prawda przegniata mnie swoją prostotą. A my za czym gonimy? Wielkość i bogactwa tego świata mogą stać się jak bożek, złoty cielec. Ile takich bożków jest w naszym życiu? Ile rzeczy możemy zrobić za wszelką cenę? Marzenia, pieniądze, telewizor, Internet, jedzenie… Czy jeszcze zostało w nas coś z miłosiernego Samarytanina? Ile w nas bezinteresowności?
Mogę być pracoholikiem, poświęcać się, ale nie dla pieniędzy, tylko dla innych. Bylebym dostrzegała w każdej chwili Boga.
PS. A najlepiej jakbym szła z Nim pod rękę.

codziennie wiem, że przy mnie jesteś

Odliczam dni...

Ile już byłbyś
ile radości
ile nie przespanych nocy..?

Czy smutna twa twarz
czy płaczliwa
Czy uśmiechnięta i radosna?

Zadumany byłbyś
mały człowieku

Tyle radości nam dałeś
choć przez chwile
Tyle dni z tak wielu lat

Próbuję czerpać
choć smutek mnie przygniata
próbuję wracać
choć radość przysłaniają mi chmury

I tylko tęsknię.
Kiedy wrócisz?

I tylko wołam.
Wróć!

Czy słyszysz moje wołanie?
Czy inne sprawy miotają się
w twej główce?
Czy wrócisz?
Tam ci lepiej?

Zastępy aniołów zabawiają cię.
Czy wśród tych śmiechów
słyszysz moje wołanie?

Czy czujesz jak bije me tęskniące serce?
Czy wyciągasz do mnie rączki?

Śpij...

Śpisz? Czy przeciągasz się
w łóżeczku?
Śpisz? Czy ziewasz już
rozbudzone...

me dziecko

Jakie oczy masz?
Czy niebieskie
jak drogi błękitu?
Czy brązowe
jak kora silnego dębu?

Śpisz? W czym śpisz?
W co cię ( te ) anioły ubrały?
Czy w róż czy błękit?

Nie wiem czyś on czy ona.

Czuję twą radość
widzę uśmiech
kochane me dziecko.

Staram się. Ty wiesz,
ty czujesz jak cię kocham.
Wyciągam swe ręce chcąc przytulić
i łapię powietrze.

Czuję tęsknotę
łza za łzą napływa
do mych oczu.

Już nie lecą strumienie.

Co cię zatrzymało
moje dziecko?
Czy to nie była twa pora?

Kiedy przyjdziesz?
Czy wrócisz?
Tęsknota ściska mi wnętrzności
brak mi oddechu.
Nie tylko serce me płacze.

Po tobie płacze cały mój świat.

Już wiem, że kiedyś
cię zobaczę.

Śpij...

za uszy do nieba

Niech płonie pamięć o naszych przodkach
Tych znanych i nie
Niech drogę rozświetli im znicz
Droga ku lepszemu życiu

Niech nikt nie zapomni o tych co przeżyli chwile życia
Nie zapomnij też o tych których wiek zbliżony jest do stulecia

Niech ziemia nie zapomni o nie narodzonych
Rzuconych w kawałkach na śmietnik zapomnienia
Oni niczemu winni zasłużyli sobie na pogardę
Nie wiedzieć czemu znieczulica wkradła się w ludzkie serca
Traktowani są jak zepsute mięso
Choć nie jedno serce dziś za nimi płacze

O tych zabitych
Bezimiennych istotach
Poległych w zbiorowych grobach
Rzuconych w ogień i rozsypanych na cztery świata strony

Teraz błąkają się radośnie po bezdrożach nieba
Nie wiedząc czasami co z sobą zrobić
To ich aniołowie wciągają do nieba
Za uszy

poniedziałek, 21 stycznia 2013

wieczny odpoczynek

Niech płonie pamięć o naszych przodkach
Tych znanych i nie
Niech drogę rozświetli im znicz
Droga ku lepszemu życiu

Niech nikt nie zapomni o tych co przeżyli chwile życia
Nie zapomnij też o tych których wiek zbliżony jest do stulecia

Niech ziemia nie zapomni o nie narodzonych
Rzuconych w kawałkach na śmietnik zapomnienia
Oni niczemu winni zasłużyli sobie na pogardę
Nie wiedzieć czemu znieczulica wkradła się w ludzkie serca
Traktowani są jak zepsute mięso
Choć nie jedno serce dziś za nimi płacze

O tych zabitych
Bezimiennych istotach
Poległych w zbiorowych grobach
Rzuconych w ogień i rozsypanych na cztery świata strony

Teraz błąkają się radośnie po bezdrożach nieba
Nie wiedząc czasami co z sobą zrobić
To ich aniołowie wciągają do nieba
Za uszy

smutek

Topię swój smutek w wannie gorącej wody
Myślę jak to skończyć
Ile jeszcze kłótni i łez upłynie
Aby zakończyć mój ból
A może serce mi pęknie

Już nie pamiętam radości
Poszła w niepamięć
Żyję w krainie mroku
Uciekam przed życiem

i tylko wtedy gdy zamknę oczy

Gdy zamknę oczy
widzę cię
I wiem że nigdy ciebie nie zobaczę

W snach mnie nachodzisz
Trzymałam cię w objęciach
Bylaś nią

I czuje ten ból i strach gdy zniknęłaś
W śnie odnalazłam cię choć wiem że nigdy ciebie nie zobaczę

Świat zatrzymał się w miejscu

Świat zatrzymał się w miejscu
I niby już nie ta sama pora
Letnie odzienie dusi się w worku próżniowym
Wstrzymałam oddech

Czuję już jesień
Koniec lata został skradziony przez los
A życie
Ono jest jednym wielkim przedstawieniem i grą pozorów

Nie chcę grać
Zmuszona jestem przeczekać
Gubię się w roli
Której nie dano mi się nauczyć

Zostałam bez szansy
Nikt mnie  nie pytał o zdanie
Choć nie wiem co bym miała rzec
Czy zgadzam się czy nie

Chciałabym pokłócić się ze Stwórcą
On pewnie wolałby ostrą wymianę zdań
A ja w ignorowaniu dochodzę do perfekcji
I cisną mi się słowa w usta DLACZEGO

I niby wszystko w porządku
Gra aktora coraz bardziej mi wychodzi
I nie wiem tylko dlaczego burzy mi się krew
Żyję na bezdechu

czwartek, 17 stycznia 2013

Spełnianie marzeń...

I jakże warto czasami się zatrzymać
i złapać w skostniałe ręce
obrazy snów
widziane na jawie...





wszystkie zdjęcia, wiersze i teksty umieszczone na blogu są moją własnością i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie.