Myślę o jutrze
o tym co będę robiła nie tylko jutro, ale za tydzień, za kilka miesięcy...
Czego to ja nie chciałabym zrobić, pomijam tu sprawę wygrania fortuny, bo i tak uważam się za szczęśliwca, który bynajmniej na dzień dzisiejszy wyczerpał limit szczęścia.
A co gdyby jutra nie było. Gdybym się nie obudziła, tak po prostu. Żałowałabym tego, że nie będę widzieć pierwszych kroków mojego dziecka, nie usłyszę pierwszego słowa, już nie przytulę, nię będzie mogła przyjść do mnie i powiedzieć że się zakochała, dostała dobrą ocenę, nie będzie mogła się wypłakać na moim ramieniu, gdy będzie jej trudno... Ale w głębi duszy wierzę, że będę blisko, będę się nią opiekować i o nią troszczyć no i zostawię ją w dobrych rękach taty.
Teraz to, że mogę się nie obudzić nie jest już takie straszne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz