niedziela, 27 stycznia 2013

Święta Marta patronka pracoholików

To przeczytane zdanie bardzo utkwiło mi w sercu. Patronka ludzi zabieganych. Tyle spraw na głowie, aż ona pęka czasami, i te pędzące minuty, godziny, dni… To wszystko mija w nieubłaganym tempie. Właśnie mija… Nie jesteśmy w stanie zrobić nic z naszą przeszłością. Możemy się jedynie zastanowić nad tym czy to wszystko co robimy ma sens. Czy w tym wszystkim jest On – Bóg, Jezus Chrystus. Dla mnie chrześcijanina, jeżeli nie ma Go w tym co robię, to wszystko jest jak „pył znikomy” czy też „dom budowany na piasku”.
„Marto, Marto, tak niewiele potrzeba…”
Właśnie ta prawda sprowadza mnie do parteru. Ta prawda przegniata mnie swoją prostotą. A my za czym gonimy? Wielkość i bogactwa tego świata mogą stać się jak bożek, złoty cielec. Ile takich bożków jest w naszym życiu? Ile rzeczy możemy zrobić za wszelką cenę? Marzenia, pieniądze, telewizor, Internet, jedzenie… Czy jeszcze zostało w nas coś z miłosiernego Samarytanina? Ile w nas bezinteresowności?
Mogę być pracoholikiem, poświęcać się, ale nie dla pieniędzy, tylko dla innych. Bylebym dostrzegała w każdej chwili Boga.
PS. A najlepiej jakbym szła z Nim pod rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz