niedziela, 24 kwietnia 2016

Hour by hour

Za sprawą wpisu na blogu Ewy - Kanciapa postanowiłam udokumentować jeden dzień, 
godzina po godzinie. 
Nie jest to najzwyklejszy dzień. 
W pracy w tygodniu nie mam szans żeby wykonać te zadanie, 
więc postanowiłam popstrykać trochę w sobotę.
Wyzwanie jest organizowane przez Kasie Antilight oraz Worqshop.

godzina 7:00
Niesamowite. Wstaje i wszyscy śpią - zwykle pobudka jest kilka minut po 6:00, 
w poprzedni weekend 5:50. Sprawdzam czy na pewno dobrze chodzi mi dobrze zegarek.
Wszyscy śpią, a ja idę na paluszkach do łazienki.
Udaje mi się wskoczyć pod prysznic, poczytać zaległości blogowe, sprawdzić pocztę...
Wszyscy spali do 7:50, a ja rozkoszowałam się ciszą.


godzina 8:00
Miało być inne zdjęcie, ale starsza zażyczyła sobie, żeby jej "pazuly" też się znalazły na zdjęciu.
Pora na kawę i śniadanie. Dla mnie gotowa sałatka jarzynowa, 
starsza wcina jogurt, a młodszy kaszkę.
Po śniadaniu czas na ubieranie dzieciaków,
"słonia" - czyli naszą codzienną inhalacje, słanie łóżek.
Jedzenie i picie w biegu i na raty :)


godzina 9:00
Starsza posadzona przed bajką, reszta na zakupach, a ja zabieram się za porządki.
Na szczęście tylko pranie i mycie podłóg mnie czeka.


godzina 10:00
Chwila na przemyślenia kolejnej kartki
i porządków w scrapowym kąciku.
Ale to tylko chwila, niestety nie godzina,
bo ciągle starsza lub młodszy czegoś ode mnie chcą.
Dopiero 10:00, a mnie nogi bolą.


godzina 11:00
Zakupy dotarły. Czas na schowanie ich, umycie.
Pokrojenie ewentualnie na potem sera, wędliny.
Zabieram się również za zrobienie sałatki oraz obiadu dzieciakom.


godzina 12:00
Przyszła pora na obiad. Starsza je zupę ogórkową,
młodszy dyniową i przy okazji
kończę sałatkę na popołudniowe przyjęcie. 
Kończę też robienie ciast.


godzina 13:00
Jeszcze sporo czasu, ale to czas dla mnie na ewentualne porządki,
dopatrzenie czy wszystko jest zapięte na ostatni guzik i gotowe.
Reszta idzie na spacer i plac zabaw,
a ja przygotowuję zastawę.


godzina 14:00
Jeszcze sama w domu, chociaż zaraz wszyscy domownicy będą się schodzić.
Wykorzystuje to na zerknięcie na mój planner. 
Na tydzień, który się kończy
oraz na następny tydzień.
Myślę czego nie udało mi się zrobić, co muszę wpisać na następny tydzień.
Zaczynam układać na stole wszystko coś się da ;)
Dzieciaki mają drzemkę.


godzina 15:00
Godzina zero. Czekamy na gości. Młodszy już zajął miejsce, starsza biega.
Przygotowuje na stół słodkości ;)


godzina 16:00
Wszyscy już jesteśmy w komplecie. Dzieciaki szaleją.
Można donieść ciacho na zimno.
Jest wesoło.


godzina 17:00
Pora na deserek i owoce dla młodszych
oraz czas na coś konkretnego.
Sałatki, zimna płyta, pieczywko czosnkowe ;)


godzina 18:00
Starsza - mały tajfunek bardzo się cieszy.
Szaleje z kim się tylko da.
Nie wiem skąd ona ma tyle energii.
Czas płynie na słuchaniu radosnych krzyków dzieciaków.
Zabawa i rozmowy ;)


godzina 19:00
Uroki posiadania małych dzieci. Gości już nie ma.
A my siadamy do kolacji. Oczywiście musi być kaszka
oraz ulubiona łyżeczka.
Zaczynam sprzątać.


godzina 20:00
Przygotowanie do snu. Słanie łóżek, przebieranie dzieciaków,
buźki motywacyjne za dzień - dziś były zdecydowanie same uśmiechnięte.
Czytanie bajki i leżenie w łóżku, ewentualne bawienie się w swoim pokoju,
ale starsza już nie ma sił :)
Młodszego usypia mąż. 
A ja się zastanawiam czemu mnie bolą nogi :D


godzina 21:00
Pora, gdy dzieciaki już zazwyczaj śpią, a my zostaliśmy z imprezowym bałaganem.
Za to kocham moją zmywarkę no i mojego męża, bo to on ogarnie ten bałagan.
Ja idę chwilę odetchnąć. Czas na lekturę, ewentualne zerknięcie na bloga...
Takie zaległości.


godzina 22:00
Jestem już ledwo żywa :) tak to już jest ze słowikami.
To jest dla mnie najlepsza pora na spanie.
Jeszcze chwila owocowej przyjemności i idę spać.


Dobranoc :D

PS wybranie jednego zdjęcia na godzinę, bo pstrykałam kilka, nie było wcale dla mnie łatwym zadaniem,
więc dla wytrwałych jeszcze kilka ujęć





6 komentarzy:

  1. No proszę, niby zwykły dzień, a jak się go opisuje i ilustruje zdjęciami powstaje reportaż. Dzień jak u większości z nas, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Muszę kiedyś pokusić się o taki reportażyk :)
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. U każdego opis dnia wygląda super. Fajna pamiątka :)

      Usuń
  2. Wow, podziwiam niesamowicie i wcale nie dziwię się że miałaś obolałe nogi :) Piękna dokumentacja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Mnie wieczorami zazwyczaj zawsze bolą nogi. Czasem się śmieje, że mi sport nie jest potrzebny ;)

      Usuń
  3. Ale dzień! Pełen wrażeń :)

    OdpowiedzUsuń